niedziela, 13 marca 2016

PRZEDPREMIEROWO: Były sobie świnki trzy

Autor: Olga Rudnicka
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Ilość stron: 360
Okładka: miękka
Rok wydania: 2016
PREMIERA 15 marca 2016












Dawno nie ubawiłam się tak czytając kryminał jak się okazuje nie musi być on mroczny ale również  zabawny. Chociaż pewnie śmiejąc się w autobusie trzymając telefon wyglądałam co najmniej dziwnie ale za to lektura była pierwsza klasa.  Zresztą jak tylko zobaczyłam okładkę plus nazwisko polskie stwierdziłam, że nie ma opcji by nie sięgnąć po książkę bo jak na razie odkrywam polskich autorów i jestem pod wrażeniem. Nie zawiodłam się książkę dobrze się czyta a czarny humor i dość specyficzne bohaterki sprawiają, że czas płynie błyskawicznie a my dobrze się bawimy.

Bohaterkami książki są trzy kobiety Jola, Martusia i Kama, które pewnego dnia dochodzą do wniosku że ich życie wcale nie jest usłane różami. Mężowie zdradzają je z dużo młodszymi kobietami i wcale się z tym nie kryją a nasze bohaterki no cóż. Dawno, dawno temu kiedy jeszcze wierzyły w miłość do grobowej deski przed ślubem podpisały intercyzę więc w przypadku rozwodu zostają z niczym. Wpadają na ich zdaniem genialny pomysł jak nie stracić pieniędzy, żyć dalej w luksusie i nie martwic się swoimi drugimi połowami. Wystarczy swoich mężów zabić wtedy będą wdowami i nie stracą statusu. Niby prosta rzecz w końcu nasze panie zaznajomione są z W-11 więc wiedzą czego unikać by nie wpaść i zamiast cieszyć się wdowieństwem wylądować w więzieniu. Mamy więc trzech mężów, trzy przyjaciółki i co by tu nie mówić plan na zbrodnię doskonałą ba mamy nawet dociekliwego policjanta, który niczym policyjny pies węszy zbrodnię. 

Jak to bywa z realizacją planów one sobie a reszta sobie więc mimo zaplanowanych kroków pierwszy mąż ginie nie tak jak trzeba, w nieodpowiedniej kolejności i w nie odpowiednim momencie trzeba zaznaczyć, że przez przypadek.  No i zaczynają się schody jak to w przypadku gdy coś nie idzie z planem ale za to poznajemy bliżej Sandrę, która ma swoje plany wobec małżonków naszych pań choć niewiele się różniące od ich planu.

Co tu dużo mówić, przezabawna historia ( no dobra może nie dla mężów naszych bohaterek), czarny humor, barwne i zapadające w pamięć bohaterki. Gra pomyłek, ciekawa fabuła, śmieszne dialogi   czego chcieć więcej od książki, która ma nas wprawić w dobry humor. Na dodatek zakończenie również wywołuje śmiech bo jak się okazuje czasem przeznaczenie robi nam psikusa. 

Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością Olgi Rudnickiej i uważam je za bardzo udane jeżeli pozostałe książki również są napisane z takim humorem to z chęcią je przeczytam.
W ogóle jestem pod wrażeniem zdolności naszych rodzimych autorów i tym bardziej się cieszę, że jest taki wybór książek. 


Książka bierze udział w wyzwaniu:
Klucznik
Historia z trupem  
Przeczytam tyle ile mam wzrostu (2,5 cm razem 33,7 cm)


Za książkę dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka


  

1 komentarz:

  1. Siostra ostatnio poznaje twórczość tej pisarki, jest zadowolona tak pół na pół, ale z tą też na pewno się zapozna.

    OdpowiedzUsuń