Autor: Mia Sheridan
Wydawnictwo: Septem
Okładka: miękka
Ilość stron: 372
Rok wydania: 2016
Seria: A Sign of Love
Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością M. Sheridan. Jak wypadło? Jeżeli chodzi o tę książkę to mam mieszane uczucia. Z jednej strony całkiem przyjemnie się czytało a z drugiej czasem miałam problem by przebrnąć przez rozdział.
Calder wraz z siostrą i rodzicami mieszka w apokaliptycznej sekcie Akadia, której duchowym przywódcom jest Hector. Członkowie sekty są tak zapatrzeni w swojego przywódcę, że są mu ślepo posłuszni i nie kwestionują jego słów. Gdy w społeczności pojawia się 8 letnia Eden, która ma zostać żoną Hectora kiedy osiągnie pełnoletność, wszyscy są szczęśliwi bo ona ma wprowadzić ich do Elizjum. Potem jesteśmy świadkami rodzącego się uczucia między Eden a Calderem, dość dużo jest wątków z dzieciństwa i tutaj dłużyło mi się niemiłosiernie. Jeżeli oczekujecie akcji to nie ma jej za wiele, jest spokojnie, romantycznie. Autorka skupia się by przedstawić zasady według których żyją ludzie w Akadii. Pokazuje jak z czasem coraz więcej wątpliwości co do życia w sekcie i z góry ustalonego podziału ról ma Calder, jego przyjaciel Xander oraz Eden.
Jak pisałam wcześniej mam mieszane uczucia do tej książki z jednej strony bardzo wnikliwie przedstawione życie w sekcie i panując tam zasady. Autorka bardzo dobrze pokazała oddanie ludzi, którzy idą na pewną śmierć i przy okazji skazują też na nią swoje dzieci bo tak przewidział ich przywódca. Przerażające jest to, że ci ludzie jakby stracili możliwość decydowania o samym sobie i ten podział tak bardzo widoczny w sekcie. Prości ludzie, którzy mieszkają w lepiankach, pracują na roli, nie mają prądu ani elektryczności a z drugiej strony ludzie z Rady, którzy korzystają z luksusów świata zewnętrznego. Jednocześnie uważają się, za lepszych od innych i niejednokrotnie to podkreślają.
Poza tym wszystkim jest to książka o sile miłości, o walce z własnym strachem gdy podąża się za marzeniami, o potędze prawdziwej przyjaźni i o tym, że jednak dobro zwycięża nad złem.
Nie powiem, że książka zrobiła na mnie oszałamiające wrażenie bo nie jest prawda ale powiem tyle, że druga część jest zdecydowanie lepsza :).
Książka bierze udział w wyzwaniu:
dziecinnie
czytam nowości
przeczytam tyle ile mam wzrostu ( 2,7 cm razem 88,6 cm )
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Septem
Siostra może się z nią zapozna, bo mamy pożyczoną tę powieść. Mnie jakoś specjalnie do niej nie ciągnie. Dobrze, że drugi tom jest lepszy.
OdpowiedzUsuńzdania są podzielone jednym się podoba innym mniej :)
UsuńJakoś nie do końca mnie urzekła ta fabuła, więc sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńOstatnia szansa na wygranie książki - Zapraszam :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę serię. Ale "Eden" jest o wiele ciekawsza od Caldera. Moim zdaniem, pierwsza część mogłaby być prologiem. Jest fajnie, ale w sumie nic się nie dzieje. Ciekawy pomysł i zmarnowany potencjał. Ale druga... to jest dopiero coś!
OdpowiedzUsuńRaczej literatura nie dla mnie :-)
OdpowiedzUsuńHmm nie wiem czy to dla mnie ale z takim wątkiem miałam styczność jak jest dobrze napisana to moze dałabym rade 😊
OdpowiedzUsuń